Flexcit
Flexcit
tlustekoty tlustekoty
1319
BLOG

Flexcit - Brexit objaśniony

tlustekoty tlustekoty Brexit Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Wydarzenia mające miejsce w ostatnich dniach na pewno przejdą do historii. Obywatele Wielkiej Brytanii opowiedzieli się w czwartkowym referendum za wyjściem z Unii Europejskiej. Decyzja ta jest bezprecedensowa, gdyż Brytyjczycy byli zrzeszeni najpierw we Wspólnocie Europejskiej, a następnie w UE, przez ponad 40 lat (od 1973 roku). Czwartek 23 czerwca 2016 roku jest zatem datą wartą zapamiętania. Być może dlatego, że ma szansę stać się gwoździem do trumny Unii Europejskiej (przynajmniej w jej obecnej formie), być może z powodu konsekwencji (pozytywnych lub negatywnych) dla Zjednoczonego Królestwa, a być może z powodu paniki jaką rezultat referendum wywołał na rynkach finansowych już kilka godzin później.

Reakcje na ogłoszone wyniki rzeczywiście mogły być emocjonalne, choć jak zawsze trudno jest określić, do jakiego stopnia była to zimna kalkulacja. Giełdy praktycznie na całym świecie świeciły na czerwono, mainstreamowe media spieszyły się z krzykliwymi nagłówkami i relacją "na żywo", a premier David Cameron podał się do dymisji, wygłaszając swoją drogą całkiem dobrą przemowę, oraz stwierdzając m.in. że jako zwolennik pozostania w UE nie powinien stać na czele rządu negocjującego warunki wyjścia ze wspólnoty.

Już na kilka miesięcy przed referendum, w wielu miejscach można było przeczytać o fatalnych konsekwencjach potencjalnego Brexitu, szczególnie dla gospodarki Wielkiej Brytanii. Przeanalizujmy zatem kilka faktów, które z tą tezą nie do końca się zgadzają oraz rozważmy potencjalne kroki, które może podjąć nowy rząd, by nie tylko uratować kraj przed zapaścią, lecz również prowadzić go ścieżką zrównoważonego rozwoju.

  1. Czy wymiana handlowa Zjednoczonego Królestwa z resztą UE ulegnie załamaniu?

Wielka Brytania od lat ma ujemny bilans handlowy, co oznacza, że wartość importu przewyższa wartość eksportu, co wyraźnie ilustruje wykres poniżej.

Flexcit - Brexit objaśniony

Zrównanie wysokiego importu poprzez eksportowanie usług w ramach Europejskiego Jednolitego Rynku, było marzeniem UK już za czasów M. Tchacher. W XXI wieku nie udało się jednak realizować tej polityki, gdyż jak twierdzą Brytyjczycy, kraje Unii zaakceptowały swobodny przepływ towarów, lecz były sceptyczne w kwestii otwarcia krajowych rynków usług na konkurencję z zewnątrz i w tym celu tworzyły protekcjonistyczne regulacje.

Również wprowadzenie wspólnej waluty w wielu krajach członkowskich nie było dla Wielkiej Brytanii korzystne, gdyż najwięksi eksporterzy ugruntowali w ten sposób swoją zyskując na słabości południowych państw członkowskich. W normalnej sytuacji, gdy państwo dużo eksportuje, zapotrzebowanie na jego walutę rośnie, a co za tym idzie zyskuje ona na wartości. W przypadku strefy euro, gdy silne państwa eksportują duże ilości towarów, popyt na walutę jest rekompensowany mniejsze zapotrzebowanie w innych krajach. Na takim układzie szczególnie korzystają Niemcy, a traci UK, która importuje znaczne ilości dóbr z północnej części UE. Jak pokazują dane, Wielka Brytania jest drugim największym importerem dóbr ze strefy euro, odpowiadającym za 12% wartości eksportu.

Gdy dodamy do tego import do strefy euro, który stanowi 10% ogółu, oraz wymianę handlową z resztą EU, staje się jasne, że nikomu nie jest na rękę zrywanie jakichkolwiek porozumień handlowych. Brytyjczykom zależy na bezbolesnym okresie przejściowym pomiędzy byciem w UE i poza nią, a Unia nie może sobie pozwolić na znaczny spadek eksportu, który poddałby w wątpliwość i tak już mizerny wzrost gospodarczy, oraz znacznie uszczuplił konta najsilniejszych eksporterów.

2. Czy wspomniane porozumienia handlowe mogą pozostać w niezmienionej formie?

Ustaliliśmy już, że zrywanie porozumień handlowych nie jest nikomu na rękę, zatem pogróżki ze strony licznych polityków wyglądają bardziej na "machanie szabelką", niż na zapowiedź realnych kroków. Unia Europejska nie jest równoznaczna z inicjatywą Europejskiego Jednolitego Rynku, który jest konstrukcją podlegającą pod Europejski Obszar Gospodarczy (ang. EEA) obejmujący państwa UE oraz EFTA (Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu).

Dla przykładu, Norwegia jest sygnatariuszem EEA oraz członkiem EFTA. Szwajcaria natomiast, jest członkiem EFTA, lecz ma dostęp do rynku poprzez umowy dwustronne, bardzo zbliżone do EEA. Co więcej, znaczna część przepisów tworzonych w Europie, ma swój początek na poziomie organizacji interkontynentalnych, w których oba te kraje mają swoje przedstawicielstwo, w przeciwieństwie do UK, za którą jak do tej pory decyduje Unia Europejska. Dodatkowo, kraje EFTA uczestniczą w tworzeniu przepisów relewantnych dla EEA, zarówno poprzez początkową współpracę z UE, jak i wyrażenie swojej ostatecznej aprobaty (lub też nie). Proces legislacyjny można znaleźć na stronie EFTA.

Wydaje się zatem, że Brexit przez tzw. opcję norweską (Flexcit-[pdf]) jest całkiem realny. UK wychodzi z Unii Europejskiej, lecz zachowuje dostęp do Europejskiego Jednolitego Rynku poprzez Europejski Obszar Gospodarczy oraz Europejskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu.

3. Czy Wielka Brytania będzie w stanie rozwijać się równie dobrze, jak w przypadku pozostania w UE?

Jak wyjaśniliśmy w poprzednim punkcie, kraje EFTA często mają więcej do powiedzenia w swojej kwestii, niż kraje członkowskie Unii Europejskiej, szczególnie, gdy coraz częściej można odnieść wrażenie, że jedność w Europie daje większe korzyści silniejszym. Świetnie podsumował to premier Islandii Sigmundur Gunnlaugsson:

“When it comes to the big stuff the decisions are made by two, and increasingly one country. Others are called to  meetings to approve of what has been decided, if not in the afternoon then during the middle of the night. This seems to have become the standard way of doing things in Brussels”

(tłumaczenie)

"Gdy chodzi o ważne rzeczy, decyzje podejmowane są przez dwa, a coraz częściej jeden kraj. Inni zwoływani są na spotkania aby zatwierdzić, co zostało zdecydowane popołudniu lub późno w nocy. Wydaje się, że takie zachowanie stało się standardem w Brukseli."

Opowiadając o wyjściu z ostatniego kryzysu (ang.), który niemal zniszczył gospodarkę Islandii zaznaczył, że byłoby to niemożliwe, gdyby jego kraj dołączył do UE:

“I am pretty sure our recovery couldn’t have happened if we had been part of the EU, We might have even gone the other way and become a bankrupt country. If all these debts had been in euros, and we had been forced to do the same as Ireland or Greece, and take responsibility for the debts of the failed banks. That would have been catastrophic for us economically.”

(tłumaczenie)

"Jestem przekonany, że nie podnieślibyśmy się z kryzysu, gdybyśmy byli częścią UE, a możliwe, że obecnie byśmy byli bankrutem. Gdyby te wszystkie długi były w euro, a my bylibyśmy zmuszeni, tak jak Grecja czy Irlandia, wziąć na siebie odpowiedzialność za zbankrutowane banki, byłaby to katastrofa ekonomiczna."

Zamiast przyłączyć się do Unii Europejskiej, Islandia wzięła sprawy w swoje ręce. Nie ratowała banków, lecz posłała za kratki nieuczciwych finansistów. Jako członek EFTA, wykorzystała również możliwość zastopowania wolnego transferu kapitału, co uratowało kraj przed transferem pieniędzy za granicę. Żadne z państw Unii nie mogłoby tego zrobić, zatem trudno jest polemizować z poprawnością decyzji tego niewielkiego kraju o nieprzyłączeniu się do wspólnoty. Od tego czasu, ekonomia Islandii radzi sobie dużo lepiej, niż gospodarki krajów UE.

Również Norwegowie są pozytywnie nastawieni do Brexitu, o czym świadczy zapowiedź CEO Norges Bank Investment Management (ang.), funduszu posiadającego największe portfolio akcji w Europie, o chęci dalszego inwestowania w Wielkiej Brytanii.

"We will continue to be a significant investor in the UK at about the same level as we are today and probably even increasing our investments there no matter what happens. All changes entail some risk but we would not categorize it as a significant risk."

(tłumaczenie)

"Wciąż będziemy znaczącym inwestorem w UK, a być może nawet zwiększymy nasze inwestycje, i to niezależnie od tego, co się stanie. Każda zmiana niesie ze sobą pewne ryzyko, ale nie uważamy, że (Brexit) będzie znaczącym ryzykiem."

Wypowiedzi Islandczyków i Norwegów można interpretować jako chęć dalszej współpracy, i to właśnie w ramach EFTA, która z Wielką Brytanią na pokładzie stałaby się znaczącą organizacją gospodarczą.

Zatem, czy jest się czego obawiać?

Od momentu poinformowania UE przez rząd Zjednoczonego Królestwa o aktywowaniu Artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego, UK będzie miała dwa lata na wynegocjowanie odpowiedniego sposobu opuszczenia wspólnoty. Wymiana handlowa zatem raczej się nie załamie, szczególnie biorąc pod uwagę Flexcit, czyli zasygnalizowany wyżej scenariusz wyjścia poprzez EEA i EFTA (Europejski Obszar Gospodarczy oraz Europejskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu).

Jest jednak duża szansa, na zawieruchę na rynkach finansowych, które jak można było zaobserwować już w piątek po referendum, zaświeciły się na czerwono. Jeśli kolejne dni będą kontynuacją wyprzedaży, możemy zobaczyć efekt domina. Brexit wydaje się być jednak zaledwie dobrą wymówką do zapoczątkowania takiego scenariusza, gdyż rynki obecnie są bardzo przewartościowane, a więc korekta wydaje się logiczna. W przypadku wyprzedaży na giełdach zapewne skorzystają metale szlachetne, a w szczególności złoto, które po raz kolejny może posłużyć za bezpieczną przystań.

Znaczące osłabienie się funta może zadziałać pozytywnie na eksporterów, dając nieco w kość kupującym towary z zagranicy. Wiele firm prawdopodobnie zabezpieczyło się na wypadek opcji Brexitu, przynajmniej na kilka miesięcy do przodu, co powinno złagodzić efekty wahań kursowych.

Wyniki referendum osłabiły zarówno funta (znacznie) jak i euro (nieco mniej) w stosunku do dolara, co wydaje się być logicznym następstwem nadchodzącego uszczuplenia Unii Europejskiej o znaczącą siłę gospodarczą i polityczną. Dolar jest odwrotnie skorelowany z surowcami, zatem jeśli trend umocnienia amerykańskiej waluty będzie kontynuowany, spadki na ropie i akcjach spółek wydobywczych nie będą zaskoczeniem.

Nie jest prosto przewidzieć krótkoterminowe ruchy, w których pod wpływem emocji wszystko jest możliwe. W dłuższej perspektywie, Brexit powinien zadziałać korzystnie na gospodarkę Wielkiej Brytanii, a mniej korzystnie na gospodarkę Unii Europejskiej, która straci gospodarczo i politycznie.

 

tlustekoty
O mnie tlustekoty

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka